piątek, 23 sierpnia 2013

Postcard from Italy

Dzisiaj dostałam pocztówkę z Włoch! A dokładniej z Rzymu. Jestem przezadowolona, że ktoś o mnie pomyślał (i najlepiej by było przemilczeć fakt, że nadawczyni tej pocztówki była kilkakrotnie przeze mnie upominana, aby nie zapomniała o jej wysłaniu).

Za oknem deszcz, a ja myślę. Gdzieś tam, setki kilometrów stąd - mojej podlaskiej mieściny - żyją sobie inni ludzie. Tyle wartościowych osobowości a taka odległość. Chciałabym poznać kogoś nowego, jakiegoś dobrego człowieka, który wniósłby trochę radości do mojego życia. Przy skrywanej doszczętnie nieśmiałości i lekkiej fobii społecznej nawet rozmowa przez internet może stać się męczarnią. Ludzie nie lubią dziwaków, a najgorzej jest przełamać pierwsze lody, aby sprawdzić, czy znajdzie się z daną osobą wspólny język. Muszę stwierdzić, że z moimi obecnymi przyjaciółmi (brzmi to jakbym miała ich całe tłumy) zbliżyłam się w bardzo dziwnych okolicznościach, które niekoniecznie dobrze wpłynęły na moje życie psychiczne i to, jak jestem postrzegana przez otoczenie.  Mimo wszystko jestem szczęśliwa, że moje życie potoczyło się tak a nie inaczej i coraz mniej interesuje mnie to, jak widzą mnie inni. Tylko część osób zna mnie tak naprawdę, ale mimo to słyszę o sobie różne rzeczy, które poniekąd mnie śmieszą. Fajnie dowiedzieć się od zupełnie obcych mi osób jakim człowiekiem jestem. Z tego powodu jednak unikam jakiegokolwiek otwierania się przed ludźmi, którym nie do końca ufam. Nawet tutaj nie czuję się w pełni komfortowo i ciągle biję się w myślach sama ze sobą, czy warto ryzykować pisaniem tutaj. Jak na razie - poczucie samotności i chęci przekazania komuś moich przeżyć wygrywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz